Przejdź do głównej zawartości

Codzieńka #25 - Depresja...a może nie.

Zawiodłem, trochę innych, a trochę siebie. Źle zaplanowałem, ukazanie filmu PNm'enowi, mogłem poczekać, jednak emocje wzięły górę (jak zwykle) i pokazałem film, wtedy kiedy PNm nie miał słuchawek, co było oczywistym błędem. Bez możliwości usłyszenia dźwięku, w tym filmie, nie ma on takiej wartości jakbym chciał, żeby miał, również dla mojego Kumpla. Skoro PNm nie miał okazji usłyszeć dźwięku, będzie musiał oglądnąć film, który dla niego zrobiłem kiedy indziej, jeszcze raz, co już oczywiście nie  będzie tym samym :|

(Depresja, co, jak i dlaczego)
W środę byłem u Al, i teraz może trochę żałuję, że akceptacja była dla mnie ważniejsza niż zdrowie (przynajmniej w pewnym sensie). Wczoraj rano napisał do mnie, na Facebooku, Edex, chciał żebym wpadł do niego, a jako, że byłem we Wrocławiu, odpisałem, że mogę być, ale dopiero za parę godzin. Umówiliśmy się na 12, więc zacząłem się ogarniać, i jakoś po 11, byłem już na Wrocławskim dworcu. Pech, a właściwie rozkład PKP, chciał, że przed 12, żadnego pociągu nie było, w dodatku, wszystkie pociągi do godziny 13 należały do Intercity, co było oczywiście niekorzystne, ze względu na cenę takiego biletu. Pola manewru dużego sobie nie pozostawiłem, więc wziąłem bilet na Intercity, tuż po 12 i poszedłem wybadać Internet na dworcu. Pomyślałem, że skoro telefon mi się rozładował to może jakoś przez Internet powiadomie Edka, że się spóźnię, niestety trafiła kosa na kamień, bo internet nie działał na laptopie. Nie wyświetlało strony do potwierdzenia regulaminu PKP. 
Dotrzeć do MR się udało przed 13, a że do Edeksa blisko miałem, to od razu skierowałem się do niego. Pograliśmy trochę na jego "nowym" kompie, ponieważ, jak to bywa, musieliśmy się pozachwycać osiągami nowych podzespołów. Dopiero dziś się dowiedziałem, że karty graficznej jeszcze nie wymienił, ale prawie wszystko inne, tak, co poskutkowało tym, że osiągi i tak poszybowały w górę. 
(nawet nie zauważyłem kiedy wyszła Magicka 2...te wspomnienia)
Zagrałem też sobie w grę będącą kiedyś obiektem naszych zainteresowań z Edkiem, czyli w Unreal 3 (tym razem wersja Black Edition). 
Odnieśliśmy moje szpargały do domu, po czym udaliśmy się do Biedry, na akupy. W Aldi, Edeks też wziął parę rzeczy i, po tym jak udało mu się obsłużyć terminal nie zbliżeniowo, poszliśmy znowu do niego, na parę chwil, by udać się do baru. Wciągnąłem pierogi, a po wysłuchaniu muzyki, która trajkocze mi we łbie, a Edex, akurat miał, pożegnaliśmy się i udałem się w świat. 

Dziś od rana, miałem chętkę na informacje o depresji. Może też dlatego, że nie wiedzieć czemu, miałem doła.Znalazłem parę gier i filmów na ten temat, po czym zadzwonił Edex, więc po szybkim śniadaniu, akurat przybył na miejsce. Popędziliśmy pograć w siatkę, ale "uchodźcy" gdzieś zwinęli siatkę, więc trza było poodbijać piłkę do siatki, bez siatki. Później trochę piłki nożnej na boisku obok i do ciepłego domciu, ale zanim, to odprowadziłem Towarzysza prawie do domu. Okazało się też, że jednak dobrze główkuję, że piłki z Biedronki nie są zbyt wytrzymałe, bo moja po roku leżakowania i jednym starciu z nami, i chodnikiem, pokazała nam kawałeczek swego miękkiego wnętrza. 
Mój kiepski nastrój powracał, gdy przerwałem dzikie tańce przy muzyce więc postanowiłem zadzwonić do PNm'a, co poskutkowało poprawą, ale nie na długo. Teraz, na szczęście, jest lepiej. Może dlatego, że nie zdążyłem/ nie chciało mi się ruszyć, do kościoła na 15, więc podążyłem z Rodzicielką na 18. Chyba to się nazywa "Gorzkie żale", więc posłuchałem paru ciekawych historii wygłaszanych z ambony i przedstawienia przygotowanego przez kapłanów i "ministranty". Ksiądz, opowiadał m. in. o tym, że gdy był młodszy, mając 18 lat zmarł jego przyjaciel. Opowiedział jak bardzo to przeżywał, jak bardzo później się uodpornił na uczucia innych, z powodu dużej ilości pogrzebów na praktyce, ale jak później, jeden z ostatnich pogrzebów zmienił to i otworzył mu serduszko. Później jeszcze było całowanie Krzyża, ale ja niestety do pocałunku nie dotrwałem. Ludzi było chyba więcej niż w Częstochowie w godzinach szczytu, więc kolejka do ucałowania Krzyża, przez te pół godziny, które tam stałem, nie zmniejszyła się, a ja jeszcze nawet do niej nie dotarłem. Były dwa momenty, w których moje udo (bolące od czasu do czasu, już od paru tygodni) sprawiło, że mimowolnie zacząłem myśleć o śmierci. Powiesił bym się chyba tam z bólu, ale wpierw bym się chyba położył by sobie ulżyć. Bieganie po 23 km dziennie, po dłuższej przerwie, to nie jest dobry pomysł. Przy drugim "ataku" już dałem spokój i poinformowałem Panią obok o całym zajściu. Pozwoliła mi iść do domu, więc skierowałem się w stronę wyjścia, a wredna noga, która prawdopodobnie nie chciała stać w kościele, przestała boleć. 

Gdy byłem już u celu, sąsiad, który dziś już raz olał moje "Dzień dobry" poprosił mnie o pomoc, chciał, żebym wszedł na kawałek stołu wystający z pod rupieci, w jego "rowelarni" obok windy i zamknął okno. Ja się oczywiście w takiej sytuacji automatycznie zgodziłem, choć chciałem wspomnieć o mojej Wspaniałej Nodze, ale co tam, raz się żyje. Postawiłem, z pomocą ręki, nieposłuszną nogę na stole i okno domknąłem, za co dostałem podziękowania i kawałek pogawędki o tradycji i jej krzewieniu wśród młodzieży. Oczywiście poparłem punkt widzenia sąsiada i dodałem parę słów od siebie, na poparcie tezy, a co.


Brat był też wczoraj, i wspominał, że na dziś może mieć nowy telefon dla mnie, ale się nie kontaktował jeszcze. O telefonie tym rozmawiamy już od jakichś chyba 2-3 tygodni, bo ten, który wziąłem od niego, nie jest zbyt przyjazny dla użytkownika. Zamieniłem się bo Android, ale się okazało, ze wszechstronność Andka, nie wynagradza wszystkiego. 

Życzenia jeszcze dziś, telefonicznie poleciały do Zaj''a oglądającego film, a tą samą drogą od PNm'a wleciały, dublując te wczorajsze. Zostaje ciocia i Iz&Gaba, o których zapomniałem chwilowo.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Codzieńka #24 - Bitwa

Dziś zacząłem od, drugiego BBL'a w sezonie, zostałem przez trenera, jako, że przybyłem przed czasem, wysłany by mówić ludzią z Kl gdzie mamy trening, bo był trochę po innej stronie boiska. W rogu stadionu rozłożyli się piraci, przynajmniej tak wtedy myślałem. Stałem sobie spokojnie przy bramie, oczekując na kolejnych zawodników, gdy podeszło do mnie dwoje "piratów" i zaczęło pytać, wtedy myślałem, że po niemiecku, teraz wiem, że po czesku, o konie. Wyjaśniłem więc, że były, ale gdzieś odjechały, bom widział przyczepy wcześniej na parkingu. Po radosnym treningu z taśmami TRX, popędziłem do domciu pogadać dłuższą chwilę z PNm'em na GG, w międzyczasie odezwałem się do Zajax'a, który też chciał się po wyżywać na klawiaturze, ale dopiero o 18. Później standardowe aktywności, by o 16 popędzić, błotnistą ścieżką, do parku. Gdzie miała odbyć się "Bitwa", w której mieli uczestniczyć owi piraci. Okazało się, że to grupa mieszana, składająca się, w większej częśc

Codzieńka #23 - "ten blog jest do chrzanu"

 Czołem "szefuniu" - tak mniej, więcej zostałem ostatnio określony, na wrocławskim dworcu, przez pewnego pana, rządnego, jak dał do zrozumienia moich "20 gr", których oczywiście nie miałem, tak jak "kolega" obok. Blog został odnaleziony przez złych ludzi, więc mam do wyboru, zmianę adresu, nazwy i tożsamości, lub "sprywatyzowanie" tego bloga. Nie zrobię, ani tego, ani tamtego. Blog w internecie sobie będzie, bo opinii bardziej już mi się nie da zepsuć, a skoro, ktoś tu może jednak znaleźć coś dla siebie, to czemu nie. No i jestem leniem, więc nawet mi się nie chce zablokować  Bloga. Dziś, a właściwie wczoraj, dokończyłem wreszcie Mr Robot'a + zacząłem od nowa kurs HTML5 od eduweb .pl, co poskutkowało 5 godzinnym snem. Do tego momentu nie czuję jednak zmęczenia. Więc po wstaniu przed budzikiem, czyli jakoś o 6 (i zapisaniu snu), poszedłem biegać. Jako, że jeszcze dziś w nocy, udało mi się dowiedzieć, że Ekipa biega dziś 15 km, odpuściłem

Przenosiny

Witajcie! Trochę spóźniona informacja, ale chciałem poinformować o przenosinach na inną platformę pod innym adresem. Od teraz blog będzie dostępny pod adresem www.michalski9.pl . Tutaj z regularnością były problemy, za co przepraszam. Pod nowym adresem, blog jest prowadzony od początku, a posty będą pojawiać się tam co tydzień, maksymalnie co dwa tygodnie. Zapraszamw wszystkich!