Natrafiłem przed chwilą na dość ciekawy artykuł "ku pokrzepieniu serc", możnaby rzec. Mianowicie, tutaj kliknij . Co mogę powiedzieć o tym? No cóż, wiele hejtu nie doświadczyłem w życiu, bo tyż wiele tego co robię nie jest wystawiane na osąd publiczny. Jednak jeśli już dostawałem jakiś feedback to zawsze był pozytywny, była to konstruktywna krytyka. Przemyślenia jednak swoje mam, oto one: Po pierwsze, jestem uważany za człowieka pozytywnego, za optymistę. Nie da się ukryć, na takiego się kreuję. Nie jest to jednak do końca prawda, w rzeczywistości nie jestem, może nie aż takim, optymistą. Raczej większość czasu odczuwam przygnębienie i smutek (choć muszę przyznać, że ostatnio się to zmienia za sprawą np. Tempe czy Zex'a, a dużo także robi Hehe). ALE, mieliśmy mówić o hejcie. Z ogólnym wydźwiękiem artykułu się oczywiście zgadzam, należy być pozytywnym, mieć dobre myśli o przyszłości, być po prostu pełnym nadziei. I nie chodzi tu o bycie na siłę optymistą, ale nie sk
Już widzę ten opar, taki wielki na horyzoncie w sumie widzę tam dym z komina, ale jak opar prawie...