Przejdź do głównej zawartości

Codzieńka #13

Zacznijmy od tego, że kilka dni temu, buszując po internecie, znalazłem przypadkiem serial, o który było pytanie na kolokwium z sieci komputerowych. Wykładowca chyba pytał o przeglądarkę używaną przez głównego bohatera, już nie pamiętam jakie było pytanie. Serial ten oglądam sobie od kilku dni po kawałku, jako że jeden odcinek trwa około godziny, to w wolnym (lub też nie) czasie włączam sobie po kawałeczku -"Jak zjeść słonia? Po kawałku". Mam wyrzuty, że wtedy, na kolokwium, nie odpowiedziałem na to pytanie.
Mr. Robot. Dobry serial, polecam :)
Pan U lubi chyba dawać pytania o filmach na kolokwia, bo na technologii informacyjnej, było pytanie o gwiezdne wojny. Trzeba było wymienić hronologicznie wszystkie części i podać ulubione, niestety ja dawno już oglądałem stare części, a tylko byłem ostatnio z Edkiem na "Przebudzeniu Mocy".

Nawet pisząc tego posta nie mogłem się oprzeć pooglądaniu odcinka Mr. Robot do końca. Chyba moja samodyscyplina i siła woli się osłabiły. Może przez słodycze, bo jak ostatnio byłem w MR to wciągnąłem całą paczkę, a potem zacząłem się staczać w kwestii jedzenia słodyczy.

Byliśmy wczoraj z siostrą na Dworcu Świebockim, bo nie pojechaliśmy na weekend do MR, no bo egzaminy nauka itp. Targ był, jak zawsze, pełen ludzi. Chciałem pójść, bo od samego rana się uczyłem i chciałem się wyrwać, więc na pytanie siostry czy chcę iść odpowiedziałem twierdząco.
Na targ wybraliśmy się około 11:00 i idąc na piechotę powzięliśmy postanowienie, żeby wrócić już tramwajem. O tej godzinie dużo straganów się zwinęło, ale dużo też pozostało. Było dużo błota. Znaleźliśmy kilka szalików, kurtkę zimową (moja siostra nie mogła nigdzie znaleźć fajnej i, w miarę, taniej) w dobrej cenie, a wychodząc zgarnęliśmy zapalarkę. Przechadzając się po targu, dowiedziałem się, że moja siostra nie pamięta czasów kiedy Dworzec Świebocki był dworcem, a nie targiem, więc pewnie już od jakichś 15 lat nie funkcjonuje jako dworzec. Miasto podobno chciało zlikwidować targ i wyremontować dworzec, ale nie ma pieniędzy na takie przedsięwzięcie.

Na targu jest pełno Bułgarów oferujących swoje towary, toteż większość kupionych rzeczy, nabyliśmy właśnie u nich. Jak nam powiedział jeden z nich, jest to bardzo biedny kraj (zresztą siostra tam była). Z targu wróciliśmy tramwajem.

W sobotę, tak jak i w piątek, się obijałem, zaczynając się uczyć wieczorem. Wczoraj uczyłem się od rana, z dużymi przerwami, i też nie zdążyłem na dzisiejszy egzamin. Wczoraj na wieczór, po tym jak siostra wróciła, była bardzo dobra kolacja uzupełniona przez ciasto zrobione przez Nat (dziewczynę mojego współlokatora, bardzo ładną zresztą), z małą pomocą chłopaka. Ciasto było (w sumie jest nadal) marchewkowe, ale pokryte czekoladą. Ucięliśmy też sobie wspólną pogawędkę w kuchni, w całe 6 osób, o przygodach kulinarnych, studiowaniu i ogólnie takich rzeczach (opowiedziałem nawet "historie z McDonald'a").





Na dzisiejszy egzamin wstałem około 7, choć wydawało mnie się, że póżniej. Egzamin był o 10:00 więc zdążyłem zrobić parę rzeczy, jak; oglądnięcie kawałku odcinka Mr. Robot. Na egzamin dotarłem spóźnionym autobusem, ale szybko znalazłem budynek, po tym jak, nie będąc pewnym gdzie iść, zauważyłem kolegów na korytarzu przed salą. 

Egzamin był luzacki i trochę "śmiechowy". Ja na kartce gdzie imię ćwiczeniowca należało podać, napisałem imię które po czasie mi wpadło do głowy, a przechodząc z listą, ten ćwiczeniowiec, z którym miałem, zapytał - Skąd zna pan moje drugie imię? Ma pan chyba jakieś informacje z ABW. Sprawdzał moją tożsamość i kazał się wpisać na listę, i podać inicjały jego godności, a że "Pan miał ze mną, prawda?" to powiedział, że mam wpisać T.T. (pan "double T" lub 2T, albo DT (związane ściśle z analizą której uczy). 

Pan DT napisał na tablicy co, gdzie i jak podpisać. Narysował też tabelkę, z numerami zadań i miejscami na wpisanie punktów i oznaczenia zestawu, mówiąc, że to dla ułatwienia. Rysując tabelkę, wspomniał, że nie jest pewny jak z nią jest u Wielkiego P, bo "Pan Wielki P, jest ponad to". O Wielkim P chodzą legendy. Jest to nauczyciel wyglądający trochę jak Gandalf i dający takie też zadania. Na egzaminie musiałem siedzieć dużej niż planowałem, zrobiłem tylko dwa zadania na 6, bo kolega Nrb, ściągał siedząc za mną, w związku z czym prosił żebym nie wychodził zbyt szybko. Siedziałem więc i obserwowałem. W pewnym momencie, gdy już 1/3 oddała kartki i wyszła, pan SZ (bo pilnujących było dwóch razem z DT), wyglądający jak student (czym zmylił DT na początku), wziął po jednym z każdego zestawu, uchylił drzwi od sali i dał studentom z nimi mówiąc (nie, nie "bierzcie i korzystajcie z tego wszyscy); "macie skserujcie sobie".

Ja siedząc słyszałem jak DT mówił z SZ o wyczynach Wielkiego P, który z tego co słyszałem w ciągach daje "plus jeden" i "jak jest n to u niego zawsze jest n+1". Słyszałem też, że Wielki P, ma jakieś historie z "diabłami" i kotami, z których robi zadania na kolokwia, "opracował własne listy zadań" (bo wszyscy uczą się robiąc zadania z list pana Gew, a Wielki P, nie używa list, on zadania wymyśla). W ogóle słyszałem o zadaniach z kaszanką, czy ze smokiem, Pan WP, nawet podobno obalił twierdzenie Pitagorasa. 

Jeśli chodzi o dzisiejszy egzamin to przyszedłem na niego, licząc na poprawę. Tak samo jak z fizyki. Może choć na algebrę, na środę, uda mi się nauczyć. Już mi się nic nie chce.

Wczoraj strasznie chciało mi się jeść, ale nie byłem głodny, po prostu chciałem jeść, więc rzuciłem się na "wafelka" w czekoladzie. Od dłuższego czasu łamie zasadę by nie jeść słodyczy. Kiedyś kupiłem książkę OSHO pt. "Kreatywność", było tam coś o naogowym jedzeniu, "potrzebie mielenia gębą" itp. wtedy nie do końca to rozumiałem i myślałem, że nie mam takich problemów. Teraz rozumiem jak się człowiek czuje, jak nie jest głodny a chce jeść, to silne pragnienie (coś trochę jak pragnienie sexu u seksoholików, chyba). Bardziej potrzeba umysłu niż ciała. 

Z nudów stosunkowo często patrzę przez okno, by np. podglądać, że w mieszkaniu naprzeciwko mają remont. Widziałem też wczoraj kolesia idącego i wpatrzonego w ekran tabletu, podobnie jak czasem ja sam.  Delikwent z tabletem, co jakiś czas przystawał skupiając się bardziej na urządzeniu, niż na otoczeniu. Myślałem, że wpadnie pod auto przechodząc przez ulicę, ale znowu się zatrzymał.



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Codzieńka #24 - Bitwa

Dziś zacząłem od, drugiego BBL'a w sezonie, zostałem przez trenera, jako, że przybyłem przed czasem, wysłany by mówić ludzią z Kl gdzie mamy trening, bo był trochę po innej stronie boiska. W rogu stadionu rozłożyli się piraci, przynajmniej tak wtedy myślałem. Stałem sobie spokojnie przy bramie, oczekując na kolejnych zawodników, gdy podeszło do mnie dwoje "piratów" i zaczęło pytać, wtedy myślałem, że po niemiecku, teraz wiem, że po czesku, o konie. Wyjaśniłem więc, że były, ale gdzieś odjechały, bom widział przyczepy wcześniej na parkingu. Po radosnym treningu z taśmami TRX, popędziłem do domciu pogadać dłuższą chwilę z PNm'em na GG, w międzyczasie odezwałem się do Zajax'a, który też chciał się po wyżywać na klawiaturze, ale dopiero o 18. Później standardowe aktywności, by o 16 popędzić, błotnistą ścieżką, do parku. Gdzie miała odbyć się "Bitwa", w której mieli uczestniczyć owi piraci. Okazało się, że to grupa mieszana, składająca się, w większej częśc

Codzieńka #23 - "ten blog jest do chrzanu"

 Czołem "szefuniu" - tak mniej, więcej zostałem ostatnio określony, na wrocławskim dworcu, przez pewnego pana, rządnego, jak dał do zrozumienia moich "20 gr", których oczywiście nie miałem, tak jak "kolega" obok. Blog został odnaleziony przez złych ludzi, więc mam do wyboru, zmianę adresu, nazwy i tożsamości, lub "sprywatyzowanie" tego bloga. Nie zrobię, ani tego, ani tamtego. Blog w internecie sobie będzie, bo opinii bardziej już mi się nie da zepsuć, a skoro, ktoś tu może jednak znaleźć coś dla siebie, to czemu nie. No i jestem leniem, więc nawet mi się nie chce zablokować  Bloga. Dziś, a właściwie wczoraj, dokończyłem wreszcie Mr Robot'a + zacząłem od nowa kurs HTML5 od eduweb .pl, co poskutkowało 5 godzinnym snem. Do tego momentu nie czuję jednak zmęczenia. Więc po wstaniu przed budzikiem, czyli jakoś o 6 (i zapisaniu snu), poszedłem biegać. Jako, że jeszcze dziś w nocy, udało mi się dowiedzieć, że Ekipa biega dziś 15 km, odpuściłem

Przenosiny

Witajcie! Trochę spóźniona informacja, ale chciałem poinformować o przenosinach na inną platformę pod innym adresem. Od teraz blog będzie dostępny pod adresem www.michalski9.pl . Tutaj z regularnością były problemy, za co przepraszam. Pod nowym adresem, blog jest prowadzony od początku, a posty będą pojawiać się tam co tydzień, maksymalnie co dwa tygodnie. Zapraszamw wszystkich!