Przejdź do głównej zawartości

Codzieńka #22


Środa - umówiłem się z Al do kina, znaczy dostałem info od niej na GG, że idziemy do kina. Jak się okazało potem przy rozmowie przez Skype, była w posiadaniu Multibiletu, a że nie wiedziała do którego kina, to uznałem, że jak "Multi" to pewnie Multikino. Poszliśmy więc w czwartek, po obiedzie u Al, do kina, zostawiając przygotowany w pośpiechu "wilokolorowy barszcz", bo myśleliśmy, że zdążymy go zjeść. Przeliczyliśmy się jednak, bo do 15, było już zbyt blisko, gdy skończyliśmy gotować, więc szybciutko wzięliśmy tramwaj. Mieliśmy na miejsce dotrzeć piechtakiem, ale zaniedbaliśmy. W kinie pani uświadomiła nas, że jesteśmy w posiadaniu biletu do kina Helios, a że było deszczowo, postanowiliśmy, po raczej przegranej walce z "Arkadowskim Wi-Fi", się przejść. Choć pogoda nie dopisywała dotarliśmy aż w okolice siedziby UrbanCard, po czym uzyskawszy od kilku przechodniów, że powinniśmy jechać zatłoczonym tramwajem ( i po rzucie okiem na mapę), pojechaliśmy z Al do Magnolii. Na miejscu obczailiśmy Heliosa, byłem tam już, ale zdążyłem zapomnieć lokalizacji kina, i wybraliśmy film, ten sam na który mieliśmy iść do Mulitkina, czyli "7 rzeczy, których nie wiecie o facetach" - komedia romantyczna, na której, ku mojemu zaskoczeniu, zachciało mi się płakać. Klapnęliśmy sobie na sobie w centrum i podparłszy się stołami, poczęliśmy czekać te ponad półtorej godzinki (były inne filmy, ale z Al uznaliśmy ten za najlepszą decyzję). Po pewnym czasie, Al wysłała mnie po bilety, więc poszedłem zamienić nasz Multibilet (który Al dostała od współlokatorki) na świeżutkie wydruki upoważniające do wkroczenia na salę. Wkroczyliśmy do kina troszkę przed czasem, więc kazali nam poczekać jeszcze przed salą, bo była przygotowywana, no to poczekaliśmy razem z jakąś inną parą. 

Po seansie "odtramwailiśmy" się do domu, ale ja wysiadłem przy okazji przystanku "Arkady Capitol", bo i tak podążałem na inny tramwaj. Pożegnałem się tylko lekkim Hugiem, z Al (czego zazwyczaj nie robię, bo nie czuje się komfortowo nie wiedząc jak przywitać dziewczę), po czym popędziłem do wyjścia, na otwarcie którego byłem zmuszony poczekać. Pomachawszy Al, wyszedłem i pośpieszyłem na inny róg skrzyżowania, by poczekać na mego "wiernego szofera".

Al przypomniała mi, że poprosi mnie o sklejenie wideo dla znajomego, na urodziny. Chyba skojarzyła, że miała mi przypomnieć, bo bawiłem się After Effecsem w szkole (akurat na programowaniu robiliśmy proste rzeczy). Później "tłumaczyłem" (po prostu zadawałem pytania) Al jak napisać kalkulator w C/C++, co trochę zajęło. Po zajęciach w piątek miałem coś zrobić, ale z racji, że zapomniałem, to pojechałem z Sis do MR.

W sobotę oddałem się sztuce biegania, na BBL, a że nie było Mateusza, to ćwiczyliśmy z Prez w parku. Spotkaliśmy się przy stadionie, gdzie zobaczyłem koleżankę Sis, z którą kiedyś miałem korki, a po której nie spodziewałem się takiej aktywności. No, ale pierwszy BBL w sezonie, to co się dziwić, że takie niespodzianki. Później chciałem zacząć czytać jedną z książek od Edeksa, o filozofii, "F**k it", ale stwierdziwszy, że wolę zacząć od opowiadania, które zostało we Wro, przesiedziałem dużo Timu na wymyślaniu "nowych" aktywności. Później udało mi się wpaść do Brata, po tym jak on z dziewczyną i Sis byli u nas. W efekcie owej bytności, poszedłem do banku załatwić parę spraw. Do Brata przybyłem już ze środkami na telefon (który proponował już parę tygodni wcześniej, ale nie miał czasy odebrać) i na pożyczkę. Dricloru nie chciał, ale powiedział, że wzniął, więc kwota zwrotna poszybowała w górę. Po wypiciu i pożegnaniu się z Bratem i jego dziewczyną, udałem się do Gaba, z którym już ustaliłem "atak". Po przybyciu okazało się, że jadnak wychodzą do cioci, która mnie też zaprosiła, więc, w tym samym budynku, w niedługim czasie, jedliśmy ciacho i sałatkę z okazji jej imie nin. Zostaliśmy też z Gabem wykorzystani do załatania braków w napojach wyskokowych, a ja przekonałem się, że wolę Vodkę. 

Wieczorem też, spotkał mnie telefon od Brata, żebym zeszedł na dół, bo przyjedzie z nowym smartfonem. Podczas oczekiwania pod "blokiem", przyuważyłem Km, który, jak mniemałem, wracał ze sklepu, a że akurat Brat z dziewczyną podjechali, powiedziałem mu by poczekał (właściwie zawołałem). Km poznał, ze to ja dopiero gdy później zbliżyłem się do niego, podpierającego drzwi.

Sobota wieczorem była też nie taka jak zawsze, bowiem z Km, poszliśmy szlajać się po mieście i nagrywać wszystko co się rusza. Doczłapaliśmy okrężną drogą do rynku, a później dociągneliśmy się na 1 w nocy do domów. Po drodze, otrzymałem też dość dobrą muzykę i tapety na dopiero co otrzymany telefon, więc z Km chodziliśmy trochę po parku i słuchaliśmy jej na głośniku, próbując rozładować baterię, która już i tak krzyczała, ze przychodzi jej czas (ale jeszcze się długo trzymała).

W niedzielę nastąpiła kumulacja połączeń wychodzących do PNm, z mojego nowego telefonu i oprócz oczywistych korepetycji z matematyki do niedalekiej maturki, byłem na koncercie ku czci Jana Pawła II. Koncert był naprawdę spoko więc polecam. 

W niedzielę przypadło też święto naszego kościoła więc był mały kiermasz.
 Do jutra.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Codzieńka #24 - Bitwa

Dziś zacząłem od, drugiego BBL'a w sezonie, zostałem przez trenera, jako, że przybyłem przed czasem, wysłany by mówić ludzią z Kl gdzie mamy trening, bo był trochę po innej stronie boiska. W rogu stadionu rozłożyli się piraci, przynajmniej tak wtedy myślałem. Stałem sobie spokojnie przy bramie, oczekując na kolejnych zawodników, gdy podeszło do mnie dwoje "piratów" i zaczęło pytać, wtedy myślałem, że po niemiecku, teraz wiem, że po czesku, o konie. Wyjaśniłem więc, że były, ale gdzieś odjechały, bom widział przyczepy wcześniej na parkingu. Po radosnym treningu z taśmami TRX, popędziłem do domciu pogadać dłuższą chwilę z PNm'em na GG, w międzyczasie odezwałem się do Zajax'a, który też chciał się po wyżywać na klawiaturze, ale dopiero o 18. Później standardowe aktywności, by o 16 popędzić, błotnistą ścieżką, do parku. Gdzie miała odbyć się "Bitwa", w której mieli uczestniczyć owi piraci. Okazało się, że to grupa mieszana, składająca się, w większej częśc

Codzieńka #23 - "ten blog jest do chrzanu"

 Czołem "szefuniu" - tak mniej, więcej zostałem ostatnio określony, na wrocławskim dworcu, przez pewnego pana, rządnego, jak dał do zrozumienia moich "20 gr", których oczywiście nie miałem, tak jak "kolega" obok. Blog został odnaleziony przez złych ludzi, więc mam do wyboru, zmianę adresu, nazwy i tożsamości, lub "sprywatyzowanie" tego bloga. Nie zrobię, ani tego, ani tamtego. Blog w internecie sobie będzie, bo opinii bardziej już mi się nie da zepsuć, a skoro, ktoś tu może jednak znaleźć coś dla siebie, to czemu nie. No i jestem leniem, więc nawet mi się nie chce zablokować  Bloga. Dziś, a właściwie wczoraj, dokończyłem wreszcie Mr Robot'a + zacząłem od nowa kurs HTML5 od eduweb .pl, co poskutkowało 5 godzinnym snem. Do tego momentu nie czuję jednak zmęczenia. Więc po wstaniu przed budzikiem, czyli jakoś o 6 (i zapisaniu snu), poszedłem biegać. Jako, że jeszcze dziś w nocy, udało mi się dowiedzieć, że Ekipa biega dziś 15 km, odpuściłem

Przenosiny

Witajcie! Trochę spóźniona informacja, ale chciałem poinformować o przenosinach na inną platformę pod innym adresem. Od teraz blog będzie dostępny pod adresem www.michalski9.pl . Tutaj z regularnością były problemy, za co przepraszam. Pod nowym adresem, blog jest prowadzony od początku, a posty będą pojawiać się tam co tydzień, maksymalnie co dwa tygodnie. Zapraszamw wszystkich!