Przejdź do głównej zawartości

Codzieńka #21

 Na początku była muzyka...

W poniedziałek byłem biegać po dłuższej przerwie, nadal boli mnie czasem biodro, i w czasie rozgrzewki ktoś mnie zawołał. Okazało się, że to MrM, kolega z KT biegowego, z którym już dużo razy biegałem. Robił on hardcorowy trening. Gdy dokończyłem rozgrzewkę dołączyłem do niego na 16 okrążeniu i dowiedziałem się, że chce naprawdę na hardcora zrobić ten trening.
MrM wstał rano i po zjedzeniu małego śniadania, poleciał na morsowanie, po czym zrobił 60 km na rowerku, w międzyczasie zjadł banana (jednego) po czym przyszedł biegać na stadion. Przebiegł ponad 20 kółek i, chyba 25 leciał na oparach. Na 26 okrążeniu chyba nawet opary się skończyły i mówił, że ma zamglone przed oczami. Moim zdaniem to był naprawdę hardcore, bo ja bez dobrego posiłku bym się nie porwał na to, zresztą MrM wie teraz, że to nie był jego najlepszy pomysł. Po tych 25, czy tam iluś, kółkach myślał tylko o jedzeniu, a siły na bieg już nie stykało.

Zawsze lepiej uczyć się na własnych błędach, ale czy szybciej?

Wczoraj, miałem też przygodę, w której uczestniczyło kilka osób. Rano wyszedłem z Mamą do urzędu, po dofinansowanie, okazało się (kto by się spodziewał), że brakuje jednego papierka, więc trza będzie donieść. Następnie szybki skok w nad-przestrzeń by dostać się na parking pewnego marketu i zabrać paczkę z paczkomatu. Jak się spodziwałem, oprócz nr paczki grzecznie poprosiło o numer telefonu, ja go niestety nie pamiętałem. Szybki telefon do Brata, by sprawdzić czy może mi go wysłać sms'em, a w oczekiwaniu na ową elektroniczną paczkę wstąpiliśmy do marketu. Po jakimś czasie sms dostałem, więck podziękowałem, a paczuchnę, z automatu, odebrałem. Gdy już kręciliśmy się po chodniku, w niezdecydowaniu gdzie pójść, zobaczyłem DACh, który jest znajomym kolegą, jeszcze z Technikum (nie takie dawne czasy :D ). DACh wsiadał do samochodu, i nie zauważył mnie, więc postanowiłem też się nie narzucać, zresztą nasze relacje nie są zbyt pozytywne (w moim odczuciu przynajmniej). Niestety (a może stety) gdy chcialeiśmy przejść na pasach, akurat jechał właśnie DACh i nas przepuścił, więc "siłą sytuacji" przywitaliśmy się machnięciem ręki.

Pod DoMostkiem, zadzwonił Edex, a po szybkiej rozmowie, dowiedziałem się, że chce się spotkać, więc udzieliłem info, że będę zaraz pod Domkiem, a że usłyszałem coś o parku, a szybko się rozłączyłem, skutki były dość nieoczekiwane. Gdy dotarliśmy do Domku, zostawiłem kurtałkę, Mamie, która skierowała się do domu, a sam popędziłem do parku między Edeksem a Mną, bo jak myślałem pewnie gdzieś tam go spotkam, bo jeśli chciałby się spotkać w jakimś parku, to najpewniej w tym. Są ku temu dwa powody, po pierwsze jest blisko, po drugie jest tam sprzęt do ćwiczeń. Edex zaczął ostatnio znowu ćwiczyć. Niestety w Parku go nie było, więc, wedle planu, skierowałem się w stronę jego Chatki. Po drodze spotkała mnie jednak jego młodsza siostra, która stwierdziła, że mi pomoże, więc zadzwoniła najpierw do niego (ja dzwoniłem, wcześniej by się upewnić co do miejsca spotkania, ale jego telefon milczał), później do jego starszej, a na koniec do Mamy jego, dowiadując się, że odłączony od stada, skierował się na samotną wędrówkę. Gdy tak gawędziłem z jego siostrą, docierając już prawie, do Chatki, mój telefon począł rzucać się w konwulsjach. Okazało się, że dzwoni do mnie Edex, więc po odebraniu i ustaleniu mniej więcej spotkania, począłem wykładać jego siostrze plan wędrówki. Ruszyłem na powrót do "Międzyparku", udając DJ i mieszając powietrze. Gdy dotarłem do celu, zobaczyłem Edeksa, rozłożonego na ławce, który po chwili powstał i ruszył ku mnie. Okazało się, że chciał wręczyć mi prezent, co mi przypomniało o nieuniknionym: o moich urodzinach, które są za kilka dni. Podziękowałem w sposób, którego nauczył mnie Młody Mnich z DoG'a. Następnie nogi nas poniosły do domu Edeksa, gdzie zmuszony zostałem do zjedzenia ciasta. Później bawiliśmy się słowami przy udziale sałatki, a potem gołąbków, aż w końcu opuściliśmy Chatkę i udaliśmy się w daleką wędrówkę do miejsca z Betonowymi Beczułkami, by odbyć tajną naradę. Szliśmy tam błotnistym szlakiem, spotykając po drodze, jak się wydaje, przyjaznych wrogów. Po naradzie, w czasie której, spotkaliśmy (tylko przelotnie) Babajagę z Policji, jadącą swym malutkim samochodzikiem, pożegnawszy się, odprowadziłem Edeksa do drugiej strony dzielącej nas głównej ulicy, a następnie udałem się w, trochę okrężną, podróż z mymi nowymi książkami w dłoni, do domu.
Prezent od Edeksa


Zadzwoniła też do mnie wczoraj Al, a raczej napisała na GG, czego ja nie zauważyłem przerzucając się z Zajax'em linkami do Youtuba. Zadzwoniłem więc, a po wpadnięciu na pomysł, że mogę użyć Skype, pomogłem Al z Photoshopem opowiadając jej o zawiłościach interface'u (i paru innych sprawach). Przedstawiłem jej PMV, a po stwierdzeniu, że utrzymywanie relacji z ludźmi jest męczące i sam czuję się wyczerpany, poszedłem z Km, wyrzucić śmieci. Czego efektem była oczywiście długa podróż po MR, zwieńczona pielgrzymką między ławkami, i rozmowami na tych ławkach, w Międzyparku.

Dzień zakończyłem w atmosferze, lekko strachliwej, przy towarzystwie zmęczenia i audiobooków. Będąc dodatkowo umówiony na Czwartek z Al do kina. Na tytuł, który się jej spodobał czyli:
Sam go zaproponowałem, jako alternatywę dla Alwina i Wiewiórek, ale niech Bóg ma mnie w swojej opiece, bo nie miałem zamiaru w tym tygodniu iść do kina.

Miłego dnia.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Codzieńka #24 - Bitwa

Dziś zacząłem od, drugiego BBL'a w sezonie, zostałem przez trenera, jako, że przybyłem przed czasem, wysłany by mówić ludzią z Kl gdzie mamy trening, bo był trochę po innej stronie boiska. W rogu stadionu rozłożyli się piraci, przynajmniej tak wtedy myślałem. Stałem sobie spokojnie przy bramie, oczekując na kolejnych zawodników, gdy podeszło do mnie dwoje "piratów" i zaczęło pytać, wtedy myślałem, że po niemiecku, teraz wiem, że po czesku, o konie. Wyjaśniłem więc, że były, ale gdzieś odjechały, bom widział przyczepy wcześniej na parkingu. Po radosnym treningu z taśmami TRX, popędziłem do domciu pogadać dłuższą chwilę z PNm'em na GG, w międzyczasie odezwałem się do Zajax'a, który też chciał się po wyżywać na klawiaturze, ale dopiero o 18. Później standardowe aktywności, by o 16 popędzić, błotnistą ścieżką, do parku. Gdzie miała odbyć się "Bitwa", w której mieli uczestniczyć owi piraci. Okazało się, że to grupa mieszana, składająca się, w większej częśc

Codzieńka #23 - "ten blog jest do chrzanu"

 Czołem "szefuniu" - tak mniej, więcej zostałem ostatnio określony, na wrocławskim dworcu, przez pewnego pana, rządnego, jak dał do zrozumienia moich "20 gr", których oczywiście nie miałem, tak jak "kolega" obok. Blog został odnaleziony przez złych ludzi, więc mam do wyboru, zmianę adresu, nazwy i tożsamości, lub "sprywatyzowanie" tego bloga. Nie zrobię, ani tego, ani tamtego. Blog w internecie sobie będzie, bo opinii bardziej już mi się nie da zepsuć, a skoro, ktoś tu może jednak znaleźć coś dla siebie, to czemu nie. No i jestem leniem, więc nawet mi się nie chce zablokować  Bloga. Dziś, a właściwie wczoraj, dokończyłem wreszcie Mr Robot'a + zacząłem od nowa kurs HTML5 od eduweb .pl, co poskutkowało 5 godzinnym snem. Do tego momentu nie czuję jednak zmęczenia. Więc po wstaniu przed budzikiem, czyli jakoś o 6 (i zapisaniu snu), poszedłem biegać. Jako, że jeszcze dziś w nocy, udało mi się dowiedzieć, że Ekipa biega dziś 15 km, odpuściłem

Przenosiny

Witajcie! Trochę spóźniona informacja, ale chciałem poinformować o przenosinach na inną platformę pod innym adresem. Od teraz blog będzie dostępny pod adresem www.michalski9.pl . Tutaj z regularnością były problemy, za co przepraszam. Pod nowym adresem, blog jest prowadzony od początku, a posty będą pojawiać się tam co tydzień, maksymalnie co dwa tygodnie. Zapraszamw wszystkich!